Planując wypad do Czarnogóry z naszą wówczas 4 miesięczną Marysią zdecydowaliśmy się na zwiedzenie Zatoki Kotorskiej. Na bazę wypadową wybraliśmy małe miasteczko o nazwie Dobrota. Szukaliśmy kameralnego, spokojnego miejsca, w którym wieczorami będziemy mogli spokojnie spacerować z maluchem a w ciągu dnia będziemy mieli blisko do zwiedzania wybranych miejsc Boki Kotorskiej. Dobrota okazała się wyborem idealnym.
Dobrota
Miasteczko, które według danych statycznych liczy sobie nieco ponad 8 tysięcy mieszkańców. Jest tutaj naprawdę kameralnie. Codziennie udało nam się pospacerować wzdłuż wybrzeża – i choć nie spacerowaliśmy deptakiem, ale zwykłą ulicą po której jeżdżą również samochody, to można było spokojnie wybrać się na spacer. Wzdłuż ulicy i wybrzeża znaleźć można liczne małe apartamenty, których na próżno szukać na bookingu (najlepiej sprawdzić sobie noclegi na mapie Google), a które cechują się niesamowitym klimatem. Choć nasz apartament podobał nam się bardzo, to mieliśmy ochotę przenieść się do któregoś z napotykanych apartamencików, z przepięknym, pierwszorzędnym widokiem na zatokę. Ruch samochodowy nie był tutaj duży, a jeżeli ktoś przejeżdżał to z zachowaniem kultury drogowej. Jest to zatem miejsce idealne na spacery i kilka pocztówkowych kadrów. Zwykle wybieraliśmy się na spacer, który dzięki szumowi fal działał usypiającą na Marysię, co w efekcie skutkowało pyszną kolacją w jednej z nadmorskich knajpek. Choć w miasteczku tym nie znajdziemy niczego szczególnego, jest to wbrew pozorom jego największa zaleta, gdyż brak tu tłumów. Wbrew pozorom można tutaj jednak znaleźć kilka małych atrakcji. Pierwszą z nich jest możliwość spędzenia dnia na jachcie. Działa tutaj firma, która oferuje możliwość spędzenia udanego dnia na wodzie w bardzo fajnej cenie. Uwaga – istnieje również możliwość zabrania ze sobą na pokład czworonoga. Więcej informacji można znaleźć tutaj.
Kolejną atrakcją jest mała plaża, na którą chętnie przechadzaliśmy się wieczorem, gdyż znajdowała się zaraz pod naszym apartamentem. Choć plaża jest kamienista, a w przypadku wejścia do wody obowiązkowe są buty, to warto tutaj zajrzeć jeżeli ktoś chce zażyć kąpieli bez tłumów, albo po prostu spędzić czas oglądając piękny zachód słońca. My byliśmy tutaj zazwyczaj sami. Dane lokalizacyjne tutaj.
W miasteczku znajduje się również farma ostryg. Dla miłośników owoców morza odwiedzenie tego miejsca na pewno będzie tego warte. Choć chcieliśmy tam zajrzeć – po przeczytaniu bardzo pochlebnych opinii, w końcu jednak zabrakło nam czasu. Miejsce to znajdziecie tutaj
.
Obok naszego apartamentu znajdował się również piękny kościół. Kościół św. Eustachiusza to miejsce, o którym ciężko cokolwiek znaleźć nawet w sieci. Powstanie kościółka datuje się na 1773 rok. Jeżeli lubicie małe, kameralne kościółki to na pewno warto tutaj zajrzeć. Dane lokalizacyjne tutaj.
Perast
To pierwsze miejsce na naszej mapie zwiedzania, do którego udaliśmy się już pierwszego dnia. Jest to malutkie turystyczne miasteczko, które ma niesamowity klimat. Spacer wzdłuż wybrzeża zatoki to najlepszy sposób na zobaczenie wszystkiego co ma do zaoferowania Perast. Parking dla samochodów znajduje się przed wejściem do miasteczka – nie można do niego wjechać samochodem. W miasteczku niewiele się dzieje, ale to chyba jego najważniejsza zaleta. Pomimo tego Perast zwiedzany jest nawet przez wycieczki, które podjeżdżają na parking dużymi autobusami. Jeżeli ktoś chce poczuć bałkański klimat małego miasteczka to musi tutaj zajrzeć. My zwiedzaliśmy go w ciągu dnia, wzdłuż wybrzeża spacerowało wówczas dosyć sporo odwiedzających. Myślę, że najpiękniej jest tutaj poza sezonem. Albo może warto wstać bardzo wcześnie i zwiedzić miasteczko jeszcze przed innymi? Spacerując w miasteczku uwagę zwracają nie tylko liczne zabytki czy ruiny, ale także klimatyczne hotele, w których z całą pewnością warto spędzić noc. Wśród zabytków Perastu wyróżnić można:
- Muzeum miejskie, które poświęcone jest tematyce marynistycznej.
- kościół św. Mikołaja – na dzwonnicy znajduje się taras widokowy, z którego rozpościera się widok na całe miasteczko i zatokę.
- kościół św. Marka – został wybudowany w 1670 roku. Na froncie tego małego kościółka znajduje się uskrzydlony lew. Jest to symbol Republiki Weneckiej, która władała tutaj od XV do 1797 roku. Miasto weszło pod opiekę tejże republiki z własnej woli, aby mieć wsparcie podczas walk z Turcją. Takie uskrzydlone lwy znaleźć można również w innych miejscach Zatoki Kotorskiej.
Perast to przede wszystkim przepiękne pocztówkowe widoki, nie będąc fanem zabytków, warto odwiedzić to miasteczko właśnie dla nich. Można również zatrzymać się w jednej z restauracji, które usytuowane są wzdłuż wybrzeża, by móc podziwiać piękne widoki z filiżanką pysznej kawy.
Kotor
Naszym następnym przystankiem było chyba jedno z najbardziej znanych miast w Zatoce Kotorskiej jakim jest Kotor i jego najbardziej popularna część czyli Stare Miasto. Miasto to zostało wpisane w 1979 roku na listę UNESCO. Uważa się je za jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast na terenie dawnej Jugosławii. My zaczynamy nasz spacer od mostu, który wybudowany został nad rzeką Scurda. Rozpościerają się z niego ładne widoki, również na góry, którew otaczają miasto. Most stanowi jedno z bardziej kameralnych wejść na stare miasto.
Spacerując uliczkami Kotoru dostrzegamy oczywiście pełno kotów które są bardzo popularne nie tylko w tym mieście, ale również w całej Czarnogórze. Wizerunek kotów można znaleźć na magnesach, kubkach, koszulkach, torbach. Jest nawet specjalne muzeum poświęcone tym zwierzakom, którego część dochodu przekazywana jest na dokarmianie tych zwierząt.
Jednym z chętniej odwiedzanych zabytków jest katedra św. Tryfona która znajduje się na placu o tej samej nazwie. Swoją drogą św. Tryfon to patron tego miasta.
Tivat
Tivat to miasteczko, które niewątpliwie wyróżnia się na tle innych miejscowości w zatoce. Znaleźć tutaj można ogromny port, w którym cumują przepiękne jachty. W porcie znajdują się liczne kawiarnie i restauracje. Wybudowano tutaj również liczne nowoczesne apartamentowce. Jednym słowem jest tutaj bardzo nowocześnie i luksusowo.
Spacerując w porcie – a w zasadzie wchodząc do niego, można dostrzec dwie podwodne łodzie, które należą do Muzeum Morskiego. Stanowiły one flotę jugosłowiańskiej marynarki. Większa łódź można zwiedzić od środka. Spędziliśmy miłe popołudnie w porcie. Jest to na pewno fajne miejsce na spokojny spacer z maluszkiem.
Sveti Stefan
To kolejny punkt na naszej trasie zwiedzania. Zanim udamy się do miasteczka, wjeżdżamy na punkt widokowy Punkt ma tą zaletę, że można na niego podjechać, bez konieczności wdrapywania się dalej, co w przypadku zwiedzania z niemowlakiem ma niebagatelne znaczenie. Wjeżdżamy na górę, podchodzimy kilka kroków na taras widokowy i naszym oczom ukazuje się wspaniały widok na Wyspę Św. Stefana.
Jest to maleńka wysepka, na której znajduje się luksusowy hotel. Wyspa jest niedostępna dla zwiedzających. Choć można znaleźć informacje, że w czasach przed pandemią można było się na nią dostać z przewodnikiem. Wycieczka trwała 45 minut i kosztowała 25 euro. Choć widok na wyspę zarówno z punktu widokowego, jak i każdego innego miejsca jest niesamowity, myślę że równie piękny musi być z samej wyspy.
Wyspa Św. Stefana
Zjeżdżamy z punktu widokowego w stronę wyspy, aby móc zobaczyć ją z bliska. Po drodze zatrzymujemy się w restauracji należącej do hotelu Adrovic. Z tarasu rozpościera się wspaniały widok na całe miasto i wyspę. A do tego podają tutaj przepyszną mrożoną kawę. Marysia zjada tutaj swoją porcję mleka i ruszamy dalej. Kierujemy się bowiem na plażę Sveti Stefan. Marysia ucina sobie drzemkę przy szumach fal Morza Adriatyckiego. A my w tym czasie kontemplujemy widoki i spokojnie spacerujemy. Udaje nam się podejść pod samo wejście na wyspę, które jest oczywiście zamknięte. Wykorzystujemy drzemkę i zatrzymujemy się w restauracji Murva Grill Bar, która znajduje się praktycznie na samej plaży – rozpościera się stąd fajny widok na plażę i wyspę. Zamawiamy pyszne owoce i zimne napoje, a w międzyczasie budzi się Marysia. Sveti Stefan to miasto, które wzbudziło moją sympatię. Przyjemnie było tutaj spędzić dzień. Na tyle, że dwa dni później wróciliśmy do Sveti Stefan z zamiarem spędzenia popołudnia na tutejszej plaży. Na miejscu jedna zmieniliśmy nieco naszej plany i plażę zamieniliśmy na spokojniejszy park, który znajduje się tuż przy samej plaży. Rozłożyliśmy swój piknik i kontemplując widoki spędziliśmy tu popołudnie.
Monastyr Savina
Kierując się do Herceg Novi, zdecydowaliśmy, że po drodze zatrzymamy się w sakralnym miejscu jakim jest prawosławny Monastyr Savina. Składa się on z Wielkiej i Małej cerwki Zaśnięcia Bogurodzicy, cerkwi Św. Sawy oraz Skarbca i budynku gospodarczo-mieszkalnego. Przy monastyrze znajdują się również groby. Natomiast tuż za budynkiem gospodarczym rozpościera się piękny widok na okolicę i góry, a przede wszystkim na liczne winorośla, z których wytwarza się tutejsze wino Savina. Warto wspomnieć, że w skarbcu znaleźć można liczne, cenne przedmioty historyczne i liturgiczne.
Do Herceg Novi dojechaliśmy późnym popołudniem. Zdecydowaliśmy się na spacer deptakiem wzdłuż tutejszej plaży. Warunki idealne do spacerów z wózkiem. Jako, że do naszego apartamentu mieliśmy prawie godzinę drogi, zdecydowaliśmy się dosyć szybko wracać. Marysia była już też zmęczona. Stając na parkingu powyżej plaży, musieliśmy pokonać 10 minut spacerem w dół, po drodze mijając schody (zwraca się na nie uwagę, gdy ma się ze sobą wózek), więc mając na uwadze spacer pod górkę oraz drogę powrotną wyruszyliśmy do Dobroty.
O naszej pierwszej podróży z niemowlakiem, która odbyła się właśnie do Czarnogóry przeczytasz tutaj.